wtorek, 26 czerwca 2012

Debiutant w PlusLidze (cz.4): Yosleyder Cala

Wicemistrz Polski Skra Bełchatów ogłosił, że nowym nabytkiem klubu został Kubańczyk Yosleyder Cala. Przed niespełna 28-letnim przyjmującym nie lada wyzwanie - będzie musiał zastąpić Bartosza Kurka. Czy uda mu się ta sztuka? 

Cala, urodzony 22 października 1984 roku, początkowo trenował koszykówkę. W wieku 14 lat oddał się jednak innej dyscyplinie sportu - siatkówce.

Jak większość utalentowanych Kubańczyków, Cala bardzo szybko zadebiutował w narodowej kadrze. W 2001 roku z młodzieżową reprezentacją wystąpił w juniorskich mistrzostwach świata w Polsce. Kubańczycy zajęli wówczas 5. miejsce. W 2002 roku pojechał na mundial seniorów do Argentyny. Kuba nie przebrnęła jednak fazy grupowej. Rok później, na Igrzyskach Panamerykańskich reprezentacja Kuby, razem z Calą w składzie, zdobyła srebrny medal. W Lidze Światowej największe osiągnięcie nowego przyjmującego Skry Bełchatów to 5. miejsce (w 2002 i 2003 roku). Cala na Kubie grał w zespole z rodzinnego miasta - Ciego de Avila. 

W styczniu 2004 roku, w Portoryko, odbywał się turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Atenach. 10. stycznia miał miejsce finał tego turnieju - Kuba mierzyła się z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Kilka dni wcześniej, w rundzie grupowej, Amerykanie wygrali 3:1. Finał był bardziej zacięty i rozpoczął się od wygranego seta Kubańczyków. Po trzeciej partii Cala i jego koledzy prowadzili 2:1, ale ostatecznie przegrali 2:3. Być może wynik tamtego spotkania byłby inny, ale zapewne już wtedy Yosleyder Cala był myślami zupełnie w innym miejscu.
Cala w reprezentacji Kuby
Już dwa dni po finale prasa napisała, że 19-letni Kubańczyk nie znalazł się na pokładzie samolotu wracającego po nieudanym turnieju na Kubę. Okazało się, że Cala uciekł ze zgrupowania. Umówiłem się na spotkanie z kolegami, powiedziałem co chcę zrobić. Po meczu wyszedłem z hotelu, wsiadłem do podstawionego auta i odjechałem z kilkoma przyjaciółmi. Nie było żadnego pościgu, nie chowałem się pod kocem na tylnym siedzeniu. Po prostu odjechaliśmy. Chciałem znaleźć się jak najdalej od Kuby i ucisku, z którym wiązało się życie na wyspie. Wiedziałem jednak, że odjeżdżam też od swojej matki, ojca i trójki rodzeństwa - powiedział kilka lat później Cala. 
Za czasów gry w Stanach Zjednoczonych
Ponad rok spędził w Portoryko. Tam spotkał kilku absolwentów amerykańskiego Brigham Young University, którzy zachęcali go do kontynuowania kariery siatkarza. Cala dał się namówić i już w 2005 roku dołączył do drużyny akademickiej BYU. Ponadto rozpoczął studia informatyczne. Jego nowy zespół od 1999 roku wygrał trzy krajowe mistrzostwa. W nowej drużynie Cala spotkał Dominikańczyka, dwóch Portorykańczyków i Brazylijczyka. Język hiszpański był dominujący w szatni, dzięki czemu Cala łatwiej odnalazł się w USA. Tych kilku facetów bardzo mi pomogło na początku mojego pobytu w Stanach - mówi Cala, który szybko nauczył się języka angielskiego - gdyby nie oni nie mógłbym normalnie się komunikować. Minęło trochę czasu, żeby Kubańczyk mógł grać w BYU. Zarząd zespołu działał powoli, bo w przeszłości dwukrotnie dochodziło do przypadków odebrania tytułu mistrzowskiego z powodu obecności w zespole nieuprawnionych zawodników z zagranicy. 

3. lutego 2006 roku Cala zadebiutował w BYU w meczu przeciwko Pepperdine. Mimo tych dwóch lat przerwy jestem w dobrej formie. Czekałem bardzo długo, ale to nie znaczy, że traciłem czas. Przede mną wielki mecz i jestem gotowy - mówił przed debiutem Kubańczyk. Szybko okazało się, że Cala nie zapomniał jak się gra w siatkówkę, Kubańczyk został czołowym zawodnikiem klubu. A w zespole BYU środkowym był wówczas... Russell Holmes.
W barwach portorykańskiego Carolina Gigantes
W 2007 roku Cala przeniósł się do Portoryko, gdzie wylądował w klubie Plataneros de Corozal. Tam jednak zagrał tylko kilka spotkań i został odsunięty od drużyny. Nie podobało mu się tam, dołączenie do zespołu nie przebiegało w przyjaznej atmosferze. Yosleyder skarżył mi się, w końcu odmówił gry - przyznał ówczesny agent Cali - Jose Gonzalez. W klubie z Portoryko Kubańczyka zastąpił Amerykanin David McKenzie, który wcześniej grał w AZS-ie Częstochowa.

Kolejny sezon (2007/08) był dla Kubańczyka pierwszym spędzonym w Europie. Do Olympiakosu Pireus, czołowego greckiego klubu, ściągnął go trener Sotirios Drikos. W biało-czerwonej koszulce zespołu z Pireusu Cala jednak nie grał - ze względu na problemy biurokratyczne. Wrócił więc do Portoryko (do Carolina Gigantes), ale w końcu związał się kontraktem z koreańskim Korean Airlines. W Azji spędził sezon po czym znów pojawił się w Europie, ponownie w Grecji - został nowym graczem Iraklisu Saloniki. Przed nowym sezonem Cala znów zawitał do Polski - jego Iraklis wziął udział w Memoriale Arkadiusza Gołasia. 
Cala w meczu z AZS-em Częstochowa
Rozgrywki roku 2009/10 nie były udane dla drużyny Kubańczyka z amerykańskim obywatelstwem. W pucharze CEV Iraklis dotarł do 3. rundy, zaś ligę grecką zakończył na 8. pozycji. Jednak niezłe występy indywidualne Cali nie przeszły bez echa. Po zakończeniu sezonu 26-letni wówczas zawodnik przeszedł do najlepszej ligi świata - włoskiej Serie A1. Tam związał się kontraktem z Marmi Lanzą Werona. W zespole Bruno Bagnoliego Cala poznał dwóch siatkarzy, których teraz spotka na parkietach PlusLigi. Jego rywalem na pozycji przyjmującego był zawodnik Asseco Resovii Paul Lotman, zaś na pozycji atakującego grał Michał Łasko, obecnie gracz Jastrzębskiego Węgla. 
Podczas treningu, jako zawodnik Marmi Lanza Werona
Cala - w przeciwieństwie do Lotmana - od razu wskoczył do podstawowej szóstki zespołu Bagnoliego. Obaj zawodnicy różnili się także charakterystyką gry. Cala w pojedynczym meczu zwykle przekraczał 50-procentową skuteczność ataku, ale w przyjęciu było już gorzej. Proporcje odwróciły się w końcówce sezonu. W ćwierćfinale play-offów Serie A1, przegranym przez Weronę 0:3 z Cuneo, to Lotman był podstawowym zawodnikiem Werony. 

Po roku spędzonym we Włoszech znów przyszedł czas na zmianę klubu. Calę z Werony wyciągnęło francuskie Tours VB, ówczesny wicemistrz kraju. Nad Sekwaną Cala mógł się zaprezentować kibicom nie tylko we francuskiej Ligue Pro A, ale także w Lidze Mistrzów. W fazie grupowej Champions League Tours w jednej grupie grało ze Skrą Bełchatów. W pierwszym meczu, w Bełchatowie, lepszy okazał się polski zespół, a Cala - w swoim zwyczaju - pokazał nieprzeciętne umiejętności w ataku (59% skuteczności). Drugie spotkanie, we Francji, zakończyło się niespodziewanym zwycięstwem Tours 3:0. Cala zdobył wówczas 12 punktów (tyle samo co Kurek). Kto wie, może już wtedy Skra wzięła pod lupę byłego reprezentanta Kuby? Kilka tygodni temu Yosleyder Cala, razem z Tours VB, sięgnął po mistrzostwo Francji.
Cala (z lewej) atakuje w trakcie meczu ze Skrą Bełchatów
Gdy zakończył się sezon i na dobre rozgorzała batalia o zawodników na rynku transferowym, nazwisko Cali zaczęło się przewijać wśród graczy, których pozyskaniem zainteresowane były polskie kluby. Podobno Delecta Bydgoszcz widziała w swoich szeregach przyjmującego Kubańczyka. Ostatecznie jednak niespełna 28-letni zawodnik wylądował w zespole wicemistrza polski - Skry Bełchatów. W drużynie Jacka Nawrockiego będzie chciał odzyskać mistrzowski tytuł i osiągnąć sukces na arenie międzynarodowej.

pisząc artykuł korzystałem z: sltrib.com, terra.com, byuscout.com, bringitusa.com, terra.com, cev.lu, fivb.org, byucougars.com, legavolley.it

zdjęcia: fivb.org, sportowefakty.pl, voleybolmagazin.com, bringitusa.com, larena.it, sport.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz