piątek, 29 czerwca 2012

Komentarz: Fart miał pecha

Pięć lat po urodzinach Fart Kielce znika z siatkarskiej mapy Polski. Po dwóch sezonach w PlusLidze klubowi działacze zdecydowali, że nie zgłoszą zespołu do nowego sezonu. Kibice w Kielcach mają jeszcze nadzieję, że siatkówka w ich mieście nie zginie, ale wszystko wskazuje na to, że - choć tli się jeszcze iskierka nadziei - będą musieli pogodzić się ze smutnym losem.

Gdy pod koniec niedawno zakończonego sezonu zaczęły pojawiać się informacje, że znany w piłkarskim świecie Józef Wojciechowski ma przejąć AZS Politechnikę Warszawską rozpoczęła się dyskusja. Jedni mówili, że to dobrze, w końcu Politechnika będzie miała pieniądze i będzie mogła konkurować z najlepszymi. Drudzy, przez wzgląd na to, co Wojciechowski dokonał jako prezes Polonii Warszawa (dla niezorientowanych - zmieniał trenerów i zawodników jak rękawiczki, działał pod wpływem impulsu, nie miał cierpliwości; ogólnie brakowało mu wszystkich cech potrzebnych prezesowi klubu sportowego, oprócz oczywiście pieniędzy) błagali by pan Józef do siatkówki nie wchodził. Mało kto wówczas wiedział, że już jednego Wojciechowskiego w lidze mamy. Nazywa się Mirosław Szczukiewicz i jest (a już wkrótce napiszemy był) prezesem Farta Kielce.

Pan Szczukiewicz w 2007 roku stanął na czele nowego kieleckiego projektu - zróbmy sobie klub siatkarski. Po zaledwie trzech latach awansował do PlusLigi, zakontraktował kilku uznanych na arenie międzynarodowej zawodników (Pujol, Nilsson czy Lambourne) i postanowił pójść za ciosem. Skoro bardzo dobrze stworzył i prowadził klub, to doszedł do wniosku, że rozwiązanie zespołu wyjdzie mu równie dobrze. 

Ciekawy jestem co się w Kielcach zmieniło od 24 kwietnia bieżącego roku. Wtedy to na łamach sport.pl ukazał się artykuł o planach klubu na nowy sezon. Dziennikarze portalu cytowali dyrektora sportowego Farta, a prywatnie syna prezesa - Michała Szczukiewicza - Na jakie pozycje graczy szukamy? Aktualnie na każdą. A poza zawodnikami, których kusi liga rosyjska właściwie każdy jest w naszym zasięgu. Ja rozumiem, że taką deklarację mógł wygłosić prezes Piechocki, Grodecki, pani Nowosielska czy prezesi Resovii, ale skoro mówili tak w Kielcach? No nieźle. Tymczasem, nieco ponad miesiąc później pojawiły się pierwsze doniesienia, że w Farcie nie jest najlepiej.

Jeszcze raz ciśnie się na usta pytanie: co się zmieniło przez ten miesiąc? Szczukiewicz senior informował, że miasto i samorząd wojewódzki nie wspierają odpowiednio klubu, a Korona i Vive (kieleckie kluby odpowiednio piłki nożnej i piłki ręcznej) dostają pieniędzy więcej. Fart rzeczywiście otrzymywał mało, bo ponoć ledwie 40 tysięcy złotych na sezon. Delekcie Bydgoszcz, która dostaje podobno najwięcej, miasto przekazuje rocznie 800 tysięcy złotych. Jednak rok temu, z tak małą dotacją, Fart potrafił jakoś zbudować bardzo mocny zespół. Przecież nawet gdyby teraz klub dostałby te 800 tysięcy to wystarczyłoby pewnie na roczne wynagrodzenie trzech siatkarzy podstawowego składu. A przecież w zakończonym niedawno sezonie Fart miał szesnastu zawodników w pierwszej kadrze (już nie wspominając o wielu, wielu innych wydatkach). Nawet zwiększona dotacja z miasta klubu pewnie by nie uratowała. Być może Szczukiewicz liczył na coś więcej - w maju Korona dostała 4 miliony złotych.

Fart nie dostał takiej pomocy jak Korona i w nowym sezonie w PlusLidze nie zagra. Smutna, szczególnie dla kibiców, wieść paradoksalnie jest dla rodu Szczukiewiczów naturalna. Nie ma już satysfakcji z gry powiedzmy o siódme czy ósme miejsce - powiedział dyrektor sportowy klubu, cytowany w tym artykule. Cała sytuacja wygląda mi następująco: pięć lat temu pan Szczukiewicz senior stworzył klub, wpompował w niego sporo kasy, osiągnął dobre wyniki i nie ma już satysfakcji. To na co on liczył w 2007 roku? Że po pięciu latach będzie mistrzem Polski? Że będzie walczył o zwycięstwo w Lidze Mistrzów? Jakie szczęście mają w Kędzierzynie, że prezesowi Kazimierzowi Pietrzykowi nigdy nie zabrakło satysfakcji. Nawet wtedy jak po serii pięciu tytułów mistrza Polski, przez 5 lat nie mógł zająć wyższego miejsca niż piąte (o, jak ładnie nam się piątki ułożyły).

Fart miał pecha. Do ludzi. Niewłaściwe osoby opiekowały się siatkarskim dzieckiem Kielc. Bogaci, ale niezbyt rozsądni. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że do uznanych siatkarzy jak Pujol, Nilsson, Kapfer czy Buszek dodaje się trenera zwyczajnie za słabego na PlusLigę? Grzegorz Wagner nie udźwignął zadania i zajął, tak mało satysfakcjonujące dla Szczukiewiczów, siódme miejsce. Wagnera w klubie już nie ma, klubu też zaraz nie będzie. Na szczęście pojawiają się informacje, że są ludzie, którzy chcą Farta przejąć. Nie mam pojęcia czy nowy twór miałby grać w PlusLidze, ale i tak trzymam kciuki za to, by siatkówka w Kielcach przetrwała. Oby nowi właściciele zbudowali lepszy klub niż Mirosław Szczukiewicz, notabene prezes firmy budowlanej.

fot: plusliga.pl

2 komentarze:

  1. smutne ale prawdziwe . Niewłaściwa polityka personalna może zgubić wszystkich. Wymieniając 7/8 zawodników co sezon nie da się zbudować zespołu, w którym jeden będzie walczył jak lew za drugiego. Nie ma "chemii" nie ma wyćwiczonych zagrań nie ma "zespołu" to i nie ma wyników. Nie chciałby nikogo urazić ale Resovia szczęściem wygrała tą ligę (a że szczęście nie jedno ma imię to w przypadku resovii nazywało się Georgy Grozer). Zmieniali tak dużo a jednak tytuł mistrzowski zdobyli.

    ps. Podłączam się do słów autora - Chwała panu Kazimierzowi Pietrzykowi za to, że tak wiele poświęcił Kędzierzyńskiej siatkówce czasu, ale też wytrwałości. Pochodzę z tego rejonu i cieszy mnie, że właśnie tu tacy ludzie też się zdarzają. Panie Kazimierzu dziękuję za 18 lat zaksy i za to że mamy dzięki pana pracy taką ligę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba jednak przyznać, że w tym ostatnim sezonie trzon Resovii został podtrzymany. Mam na myśli Grozera, Achrema, Ignaczaka i Kosoka. Chociaż oczywiście zmiany było bardzo dużo (wydaje się, że zbyt dużo, ale jednak udało się tytuł zdobyć) - w tej kwestii.

    Co do drugiej części komentarza: myślę, że powinniśmy naprawdę docenić włodarzy polskich klubów bo ich praca nie należy do łatwych. Tym większe brawa dla pana Pietrzyka, który jest postacią kontrowersyjną, ale przy tym skuteczną w działaniach.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń